Marcin R. Marcin R.
101
BLOG

Nie dla ograniczenia liczby kadencji wójtów (burmistrzów, prezyd

Marcin R. Marcin R. Polityka Obserwuj notkę 1

Tak dla sprawnych prezydentów-managerów. Nie dla promocji bylejakości w samorządzie!

Ograniczenie liczby kadencji prezydentów miast do dwóch czy trzech nie ma sensu i jest niepotrzebne. To "majstrowanie" przy samorządzie jest zbędne. Tegoroczne wybory samorządowe świetnie to pokazały. Wybory przeprowadzane co 4 lata to sposób, aby powiedzieć "dość" złym gospodarzom. Z resztą nie trzeba czekać do nastepnych wyborów, bowiem w gminie czy mieście, może zostać przeprowadzone z inicjatywy mieszkańców referendum w sprawie odwołania przed uplywem kadencji organu wykonawczego.

Przedstawiciele ruchów miejskich twierdzą, że rządzący od wielu lat włodarze miast nie dają szans konkurencji. Jest to kiepski argument. Widocznie liczba osób zadowolonych z pracy danego prezydenta jest większa niz liczba niezadowolonych. Argument ten obalają także tegoroczne wybory do samorządu. Porównajmy przykłady Gdyni i Wrocławia. Obaj prezydenci tych miast rządzą od wielu lat, ale, ku zaskoczeniu Dudkiewicza, Wrocławianie nie oddali na niego tylu głosów, aby wygrał już w pierwszej turze. Coś im się niespodobało. Kontrkandydaci okazali się mieć może ciekawszą ofertę niż aktualny prezydent? Prezydent Gdyni natomiast śrubuje kolejne rekordy, jeśli chodzi o wynik w pierwszej turze. Mieszkańcy tego miasta są zadowoleni z jego pracy i nie widzą potrzeby zmiany. To zatem nieprawda, że wieloletni prezydenci nie dają szans konkurencji. Przekonali się o tym także prezydenci z Poznania i Gdańska. 

Stabilność władzy na pewno pozytywnie wpłynie na rozwój gminy czy miasta. To może także zachęcić dużych przedsiębiorców do inwestycji w danej miejscowości. Miasto, gdzie od wielu lat rządzi ten sam prezydent (czyli popierany przez wiekszość mieszkańców danej wspólnoty samorządowej) może być bardziej konkurencyjne niż miasto ze zmianą włodarza co 4 lata i co 4 lata nowym planem na rozwój i potrzebne zmiany. Wójt (burmistrz, prezydent miasta) staje się wtedy sprawnym managerem z wieloletnią wizją rozwoju swojej gminy (miasta).

Moim zdaniem ograniczenie liczby kadencji do np. dwóch spowoduje wymienioną we wstępie promocję bylejakości. Osobie pełniącej funkcję prezydenta nie będzie się chciało w drugiej kadencji podejmować jakiejkolwiek promiejskiej polityki skoro i tak nie będzie mógł kandydować w następnych wyborach i być może kontynuować swojej wizji miasta. W skrajnym przypadku będzie to wyglądało tak, iż postara się cicho i biernie przetrwać kadencję, pobrać comiesięczną pensję i cześć. Rozwój miast nie będzie go absolutnie interesował. Pół biedy jeżeli będzie się tak zachowywał w jakimś mieście, gdzie istnieje lokalna prasa, natomiast prowincjonalne gminy (w przypadku wójtów) i miasteczka (burmistrzowie) popadną w marazm. Ograniczenie liczby kadencji doprowadzi do zniszczenia rozwoju wspólnoty samorządowej. Skoro dobry gospodarz i tak będzie musiał zakończyć swoje rządy to w jego miejsce przyjdzie ktoś slabszy, bez wizji albo z całkowicie odmienną wizją gminy (miasta). Nie widzę powodu, dla którego nie miałbym głosować na kogoś po raz 3 czy 4 skoro widzę, że się sprawdził. Osoba taka ma wizję rozwoju lokalnego samorządu i chce ją realizować - to tym lepiej dla takiej osoby. Jeśli zobaczę, że nic nie robi, skończyły mu się pomysły na rozwój gminy (miasta) - wtedy oddaję głos na kogoś, kto w moim przekonaniu (i w moim wypadku) pchnie moją gminę na dalszą drogę rozwoju. 

 

 

 

 

 

 

Marcin R.
O mnie Marcin R.

Przeciwnik aborcji, eutanazji, in vitro, małżeństw homoseksualnych, związków partnerskich i New World Order.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka